🎉 10 Latek Nie Słucha Rodziców

Większość dzieci w tym wieku przesypia ok. 14 godzin na dobę. Często śpią jeszcze w ciągu dnia, ale po ukończeniu 2 roku życia cześć dzieci rezygnuje z popołudniowej drzemki. Kładzenie dwulatka może być nielada wyzwaniem. To wiek rytuałów. Dziecko koniecznie chce jeszcze pić, jeść, poczytać, przytulić się. Chłopcyw wieku 10-12 lat potrzebują od 2050 do 2700 kcal dziennie, 2600 do 3450 kcal dziennie, gdy mają 13-15 lat, a nawet 3000 do 4000 kcal dziennie tuż przed osiągnięciem dorosłości. Imponujące. Ćwicząc siłowo, nie zawsze masz jadłospis rozpisany na 4 koła jedzenia. A twoje dziecko rośnie. Bogdy dziecko ma napad histerii, naturalne wydaje się zadbanie o to, by nie zrobiło sobie ono krzywdy oraz zignorowanie tego napadu czy pokazanie własnej nie akceptacji na takie zachowanie, co daje maluchowi jasny sygnał, że w ten sposób nic nie zdziała. Jeśli aktor nie będzie miał widowni, nauczy się szybciej wyrażać złość w III. Okres szkolny od 7 – 12 lat. Dzieci w tym wieku zwykle odreagowują rozwód rodziców poza domem np. w szkole czy w kontaktach z rówieśnikami. Mają problemy z nauką. Mogą być nieposłuszne, niezdyscyplinowane, agresywne bądź nadmiernie wycofane w kontaktach z innymi i zamknięte w sobie. Przyczynzapewne jest kilka. To, co z całą pewnością mogę Pani (oraz Pani mężowi i dziadkom) polecić to próbowanie zrozumienia i nie piętnowania syna. Jeżeli dziecko (zwłaszcza chłopiec) ciągle słyszy, że jest niegrzeczne, niedobre dla brata, rodziców, źle zachowuje się w szkole, szybko zaczyna samo o sobie tak myśleć. Mójsyn biję dzieci nie słucha Pan jak próbują mu wytłumaczyć że źle postępuje to patrzy w inne strony nie potrafi wysłuchać. a wy! I sprawcą będzie nie 3 latek, lecz 30 latek. Odpowiedz. Przez Pryzmat dnia 19 sierpnia 2022 o godz. 10:28 . Szanowna Pani,wydaje mi się,że powyższe prośby o wsparcie są raczej wyrazem troski ROZWÓJUMYSŁOWY Dziecko: • nazywa przedmioty ze swojego otoczenia i na obrazkach • dostrzega różnice i podobieństwa • z zainteresowaniem ogląda książki • uważnie słucha bajek, opowiadań, wierszy • opowiada treść bajki, wiersza • potrafi formułować pytania i odpowiedzi • wypowiada się spontaniczni • rozwiązuje zagadki • określa, co zdarzyło się wcześniej Nieładnie odezwałeś się do koleżanki. Jak mógłbyś powiedzieć to inaczej, żeby nie było jej przykro?. Jeśli 8-latek nie słucha nauczycieli i rodziców, którzy czują się bezsilni wobec problemów wychowawczych z 8-latkiem, jak już wspominaliśmy – nie warto czekać, ale udać się po pomoc do pedagogia lub psychologa dziecięcego. Dzieckonie słucha cię, wydaje ci polecenia, nie mówi „proszę", krzyczy na ciebie, pyskuje i decyduje o rzeczach, na które wpływ powinien mieć opiekun. Mało tego - przerywa rozmowę i próbuje ustalać harmonogram dnia. Jednym słowem - maluchowi pomyliły się role i zachowuje się jak dorosły. Wtakich przypadkach typowe reakcje rodziców mogą nie przynieść pożądanych rezultatów, czyli poprawy zachowania malca. Dzieci biją, gryzą, kopią . Pediatrzy pod kierownictwem Michaela F. Lorbera przeprowadzili badanie, w którym przyjrzeli się 477 dzieciom w wieku od 6 do 24 miesięcy. Ich matki miały notować, jak często maluchy 15990 zł. cena z 30 dni. 89, 90 zł. zapłać później z. sprawdź. kup 40 zł taniej. Prezent dla Dziewczynki 11 Lat na Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz! Taka sytuacja sprawi, że 10-latek nie będzie czuł się taki samotny, poza tym nie będzie miał czasu na rozmyślanie o tym, że nie ma obok rodziców, bo będzie musiał zająć się nauką. Jeśli mimo to dziecko nie chce zostawać samo w domu, rodzicom pozostaje albo zatrudnienie dziadków czy wzięcie zasiłku na dziecko - taka KUYn. Odłóż ten telefon! Sprzątnij w pokoju! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Takie rozpaczliwe nawoływania to codzienność dla rodziców nastolatków. Rodzice denerwują się, że dziecko ich ignoruje, a młodzież czuje się niesłusznie oskarżana, bo przecież nie ich wina, że nie słyszeli… Jaki jest tego powód? Najnowsze badanie przeprowadzone na Stanford School of Medicine dowodzi, że nastolatki rzeczywiście gorzej słyszą głos rodziców i jest to efekt fizjologicznych zmian związanych z dojrzewaniem mózgu. Naukowcy pod kierownictwem prof. psychiatrii Daniela Abramsa sprawdzili, jak zmienia się aktywność mózgu nastolatków w odpowiedzi na głos matki oraz na nowe, nieznane głosy, a następnie porównali to z aktywnością mózgów mniejszych dzieci. Okazało się, że reakcja neuronów jest u obu badanych grup zupełnie inna. U młodszych dzieci, do 12 roku życia w odpowiedzi na głos matki następuje istna eksplozja aktywności, zwłaszcza w układzie nagrody. Jest to zgodne z wcześniejszymi badaniami, które pokazywały, że mózg dziecka reaguje wyjątkowo silnie na głos matki i potrafi go rozpoznać już w życiu płodowym. Jednak w okolicy 13-14 roku życia odzew mózgu na głos matki całkowicie. Naukowcy sprawdzali to, nagrywając kilka przypadkowych słów wypowiadanych przez matki badanych nastolatków, a następnie odtwarzali dzieciom w wieku 13-16,5 roku nagranie, podczas gdy ich mózgu skanowane były przez funkcjonalny rezonans magnetyczny. Okazało się, że mózg nastolatka przestaje silnie reagować na głos matki, za to aktywniej pobudza się w odpowiedzi na nowe, nieznane wcześniej głosy. Jeśli więc mówimy coś do dziecka, które jednocześnie rozmawia przez telefon albo siedzi w grupce znajomych, naprawdę może nas ono nie usłyszeć, bo jego mózg jest nastawiony na odbieranie nowych głosów. - Dziecko staje się w pewnym momencie niezależne i jest to podbudowane pewnymi sygnałami biologicznymi, a ten akurat sygnał pomaga nastolatkom angażować się w świat zewnętrzny, budować nowe znajomości i być aktywnymi społecznie poza rodzinami - mówi dr Vinod Menon, jeden z autorów badania. Dlatego nie ma co obwiniać nastolatków o to, że gorzej słyszą nasze polecenia, czy nie mogą oderwać się od oglądanego filmu. - Jako nastolatek nie wiesz, że to robisz. Po prostu jesteś sobą: masz nowych przyjaciół i chcesz spędzać z nimi czas. Twój umysł jest coraz bardziej wrażliwy i przyciągany do tych nieznanych głosów - tłumaczy prof. Abrams. Jaka jest więc rada dla rodziców, którzy chcieliby dotrzeć do swoich dzieci? Wcześniej upewnić się, że dziecko na pewno nas słyszy i nic innego go nie rozprasza. Krótkowzroczne i samolubne Dzięki badaniom mózgu nastolatków naukowcy są w stanie wyjaśnić również inne irytujące czy niepokojące zachowania nastolatków. Okazuje się, że ich dojrzewające mózgi pracują zupełnie inaczej niż u dorosłych - na przykład podczas podejmowania decyzji. Jak wykazali badacze z University College London, w podejmowaniu decyzji u dzieci 11-14-letnich udział biorą głównie części kory mózgowej zwane bruzdą skroniową górną (bierze ona udział w przetwarzaniu podstawowych informacji o zachowaniu), a nie, jak u dorosłych, kora przedczołowa, w której zachodzą takie procesy jak wnioskowanie, logiczne myślenie, empatia. Zdaniem badaczy, to jest powodem tego, że nastolatki nie zawsze są w stanie trafnie przewidywać skutki swoich działań i myśleć długofalowo. Dzieci w tym wieku są też bardziej samolubne, bo ich umysł nie potrafi jeszcze wytworzyć kompletnego obrazu tego, co może dziać się w umyśle i uczuciach innego człowieka. I na to chyba nie ma już żadnej rady. Trzeba to po prostu przetrwać. Źródło: Newsweek/Stanford University Co robić, gdy dziecko nie słucha? To pytanie często pojawia się na forach rodzicielskich. Aby otrzymać na nie odpowiedź, warto wyjść od pytania: co rozumiem przez stwierdzenie “słuchać kogoś”? Czy ja zawsze słucham innych? Dziecko nie słucha, znaczy nie jest posłuszne Rodzicielstwo to niesamowite doświadczenie, które każdego dnia może nas uczyć czegoś nowego nie tylko o dzieciach, ale przede wszystkim – o nas samych. Napotykając trudności w relacji z dzieckiem warto znaleźć czas na to, aby zastanowić się, na czym ta trudność tak naprawdę polega. Jest to szczególne wyzwanie w sytuacji, gdy wydaje nam się, że dziecko “robi wszystko na przekór”, postępuje wbrew temu, co “uzgodniliśmy” lub czego zakazaliśmy. Będąc rodzicem łatwo jest dojść do wniosku, że nasze słowo powinno być ostateczne i jest jedynym wyznacznikiem tego, jak dziecko powinno postępować. Przecież to oczywiste, że w porannym harmiderze nie ma czasu na rozmowy z dzieckiem o tym, dlaczego letnia sukienka nie jest odpowiednia na mróz, zakaz wybiegania na ulicę jest niepodważalny, zaglądanie do szafek w gościnie jest niezgodne z zasadami dobrego wychowania. Łatwo też stracić cierpliwość, gdy po raz piąty upominamy dziecko, by nie wchodziło do kałuży, a ono nic sobie z tego nie robiąc, ponownie do niej wbiega. W naszej kulturze panuje przekonanie, że rodzic jest “mądrzejszy” od dziecka, w związku z czym dziecko powinno się go bezwzględnie słuchać. Takie dziecko uznawane jest za “grzeczne” i “bezproblemowe”. Jeśli się bliżej przyjrzeć temu stwierdzeniu oznacza to, że dziecko grzeczne jest posłuszne i podporządkowane rodzicowi. Tutaj pojawia się pewna sprzeczność w oczekiwaniach rodziców względem dzieci. Wychowując dziecko do bezwzględnego posłuszeństwa, trudno w przyszłości oczekiwać od niego samodzielności i umiejętności podejmowania decyzji. Jeśli przez wszystkie lata to my decydowaliśmy, co jest dla niego dobre i złe, a indywidualne przekonania były przez nas akceptowane jedynie, jeśli były zgodne z naszymi, to skąd dziecko ma czerpać wiedzę na temat tego, jak stanowić o sobie samym? No dobrze, ale czy to oznacza, że w takim razie dzieci mają “robić, co chcą”? Czy przypadkiem nie powinny się one uczyć od maleńkości, że istnieją autorytety i zasady? Czy dziecko, które nie słucha, a rodzice to tolerują nie wyrośnie na roszczeniową osobę przekonaną o tym, że wszystko jej wolno? Kluczem do zrozumienia tej kwestii jest rozróżnienie słuchania od słuchania SIĘ, czyli posłuszeństwa. Dzieci mogą słyszeć, ale nie być posłuszne. Mogą też słyszeć nasz komunikat w sensie słownym, ale rozumieć go całkiem inaczej, niż tego oczekujemy. Zatem pytanie nie powinno brzmieć, jak dotrzeć do dziecka, które nie słucha, tylko jak zacząć mówić, aby dziecko nas słyszało. Drugim krokiem jest zrozumienie, dlaczego w danej kwestii jest dla nas tak istotne, aby dziecko było z nami zgodne. Małe dziecko, wielki charakter Małe dzieci w wielu kwestiach wiedzą, co dla nich dobre. Przychodzimy na świat z ograniczoną, ale skuteczną umiejętnością komunikowania swoich potrzeb. Noworodek płacze, gdy jest głodny, jest mu zimno lub gorąco, odczuwa ból lub potrzebę bliskości. W miarę upływu miesięcy wachlarz potrzeb małego dziecka się zwiększa, podobnie jak i umiejętność ich sygnalizowania. Kilkumiesięczne dzieci doświadczają trudnych emocji, takich jak frustracja, gdy np. jeszcze nie potrafią się sprawnie przemieszczać, a zabawka wciąż wymyka im się z rąk. To w tym okresie zaczynają uczyć się, jak sobie radzić z pierwszymi niepowodzeniami. Gdy mają kilkanaście miesięcy, ich świat w porównaniu do pierwszych tygodni życia, jest znacznie szerszy. Podobnie ze światem emocjonalnym. Zdolność przetwarzania informacji i swoich uczuć, jest jednak nadal bardzo nierozwinięta. To bardzo trudny czas dla dzieci, a przez to także ich rodziców. Nagle pojawia się w rodzicach przekonanie, że ich”dwulatek nie słucha, co się do niego mówi”. Niekiedy zaczynają ulegać pokusie, aby mówić do niego głośniej i wyraźniej, szczególnie, jeśli kwestia dotyczy czegoś “oczywistego”. Tymczasem dla dzieci mało rzeczy jest oczywistych. Z ich perspektywy świat jest miejscem nieustannego eksperymentowania: począwszy od przelewania wody z kubeczka do kubeczka, na sprawdzaniu, jak ich zachowanie wpływa na innych. Absolutnie nie wynika to z “wrodzonej złośliwości” dzieci. Takie ich postrzeganie związane jest z rzutowaniem “dorosłych” cech na kształtującą się osobowość dziecka. Małe dzieci, wbrew opinii popularnej jeszcze w poprzednim pokoleniu, nie potrafią “manipulować”. Aby manipulować innymi, należy posiadać bardzo złożoną wiedzę na temat emocji, rozumieć ciągi przyczynowo skutkowe w zachowaniach różnych osób, biorąc pod uwagę ich predyspozycje i indywidualne cechy. Dzieci nie potrafią sobie jeszcze radzić z własnymi emocjami, zatem na pewno nie potrafią zarządzać emocjami innych. To, że rodzice mogą odczuwać złość pod wpływem zachowania dziecka jest rzeczą naturalną, ale nie jest związane z samym dzieckiem. Mając w pamięci myśl, że małe dzieci wiedzą, co dla nich dobre, warto im zaufać. Oznacza to, że gdy zdarza się sytuacja, w której nasze dziecko postępuje inaczej, niż tego byśmy chcieli, musimy zastanowić się, czemu tak się dzieje. Wymaga to rozpatrzenia zarówno stanu emocjonalnego dziecka, jak i fizycznego. Dobrze jednak zacząć od siebie. Jeśli nasza złość wynika z faktu, że dziecko nie posłuchało tego, co do niego mówimy, warto szczerze odpowiedzieć sobie na poniższe pytania: Dlaczego zależy mi, aby dziecko mnie posłuchało? Dlaczego postępowanie w ten sposób, o który go proszę, jest dla mnie ważne? Co może się stać, jeśli dziecko postąpi w inny sposób? Czy na pewno mój komunikat jest zrozumiały z perspektywy małego dziecka? Będąc ze sobą szczerymi, możemy dojść do wniosku, że przestrzeganie tego, co mówimy, jest dla nas istotne z zaskakujących powodów. Być może wymagamy posłuszeństwa od dziecka, bo istotne jest dla nas, co pomyślą sobie o nas inni, albo sami byliśmy tak wychowywani (chociaż po zastanowieniu nie ma to większego uzasadnienia). Być może okaże się, że problemem jest tak naprawdę nasze zmęczenie. W wielu przypadkach może okazać się, że po prostu obawiamy się o bezpieczeństwo dziecka. W takim wypadku, bardzo istotne okaże się skupienie na samym komunikacie i stanie fizyczno-emocjonalnym malucha. Małe dziecko nie słucha, bo… Gdy jesteśmy zmęczeni po ciężkim dniu pracy, byle drobnostka potrafi wyprowadzić nas z równowagi. Podobnie jest z małymi dziećmi. Jeśli dziecko niechętnie z nami “współpracuje”, można przyjrzeć się jego codzienności. Być może doświadcza zbyt dużej lub zbyt małej ilości bodźców (jest przestymulowane lub znudzone) i jego opór wynika z potrzeby odpoczynku lub przeciwnie – dostarczenia sobie nowych wrażeń. Warto wiedzieć, że wyrażanie siebie (odbierane często jako przeciwstawianie się woli rodziców) jest także naturalnym etapem rozwojowym w wieku 2 i 3 lat. Dzieci w tym okresie mają duże poczucie autonomii i zaczynają postrzegać siebie jako osobną jednostkę. Nakazy i zakazy są przez nich postrzegane jako próba złamania tej “nowonabytej” autonomii i naturalną potrzebą jest nie poddawanie się im. Dlatego tak często rodzice malucha w tym okresie skarżą się, że 2 lub 3-latek nie słucha. Podobnie dzieje się później, w wieku kilkunastu lat – ten okres z pewnością łatwiej wydobyć z własnej pamięci i zastanowić się nad sytuacjami, w których przeciwstawialiśmy się własnym rodzicom. Starsze dzieci to małe dzieci, tylko kilka lat później Praca nad własnym rozumieniem potrzeb dziecka i swoich od najwcześniejszych lat pociechy, będzie procentować w przyszłości. To, w jaki sposób będziemy sobie radzić z przejawami autonomii naszego dziecka i jak będziemy stawiać mu granice, znacząco zaważy na jego późniejszej samodzielności, ale także zaufaniu do nas. Bezdyskusyjne wymuszanie posłuszeństwa może doprowadzić co prawda do wygodnej (na pewien czas) uległości dziecka, które będzie “się słuchać”, ale może powodować stopniowy brak utraty zaufania do nas. Może też doprowadzić do sytuacji, w której starsze dziecko będzie łatwo ulegało woli innych osób i będzie miało problem z rozumieniem własnych potrzeb. Może też być przeciwnie – dziecko w wieku kilkunastu lat i starsze będzie wymuszało na innych stosowanie się do jego zdania tak, jak zna to z domu. Jak mówić, by dziecko nas słuchało? Zastanawialiście się kiedyś, ile razy dziennie mówicie dziecku “nie”? Dzieci po pewnym czasie przestają zwracać uwagę na tego typu komunikaty, ponieważ nic za nimi nie idzie – “nie bo nie” to stwierdzenie, które źle wpływa na każdą relację. Chcąc, aby dziecko zaprzestało jakiegoś zachowania, warto zaproponować mu inne i/lub wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Czasami wystarczy niewielka zmiana sposobu komunikacji, by dziecko nie tylko posłuchało, ale też właściwie zrozumiało nasze intencje. Jak inaczej wyrazić zakazy? Nie wchodź do tej kałuży! – Widzę, że chcesz się pobawić w kałuży. Zrobimy to potem, jak założysz kalosze. Teraz możemy… Nie skacz po kanapie! – Kanapa nie służy do skakania, ale do siedzenia. Chodź, poskaczemy na macie/trampolinie. Zostaw ten nóż, bo się skaleczysz! – Nożem kroimy jedzenie w kuchni. Czy chcesz mi pomóc robić sałatkę? Przestań bałaganić! – Chciałabym, byś posprzątał zabawki, bo nie mam jak poodkurzać. Potem rozłożymy je znowu. Nie ciągnij siostry za włosy! – Puść warkocz siostry. Gdy ciągniesz ją w ten sposób, to boli. Za 10 minut ma tu być posprzątane! – Chcesz, bym pomogła Ci tu posprzątać? Nie ma bajek, bo ja tak powiedziałam! – Teraz jest pora kolacji, a nie oglądania bajek. Dlatego idziemy się umyć. Mówiłem sto razy, byś nie brał kubków ze stołu! Oparzysz się! – Kubki są gorące. Jeśli chcesz sprawdzić, jak pachnie kawa mamy, pokażę Ci, jak przestygnie. Ten sposób komunikacji jest asertywnym sposobem stawiania granic dziecku, a jednocześnie z zaufaniem i szacunkiem podchodzi do jego potrzeb. Pytania i odpowiedzi Co zrobić, gdy dziecko nie słucha poleceń nauczyciela? Przede wszystkim należy zastanowić się, z czego wynika ten stan. Brak umiejętności skupienia, nie stosowanie się do poleceń nauczyciela, brak zainteresowania tematem zajęć to często wynik niezaspokojonych potrzeb dziecka. Jeśli dziecko jest głodne, niewyspane, zmęczone, a w skrajnych przypadkach chore, będzie mieć problem ze współpracą w klasie. Stres, jakiemu poddawane jest dziecko (np. ze względu na sytuację rodzinną), także odbija się na motywacji do nauki. Jeśli docierają do nas sygnały, że dziecko nie uczestniczy w lekcji, sprawdźmy, czy sytuacja ma miejsce w przypadku jednego przedmiotu, czy wszystkich. Jeśli jest to jeden przedmiot, być może problem wynika z zaległości dziecka lub trudności w przyswojeniu danego materiału. Jeśli problemem są lekcje poranne, być może trzeba zastanowić się nad higieną snu dziecka i rozważyć wcześniejsze chodzenie do łóżka. Warto sprawdzić też, czy dziecko zjada obfite i odżywcze śniadanie. Niektóre dzieci mają wyjątkowo rozwiniętą potrzebę ruchu i gdy nie jest ona zaspokojona (nie są “wybiegane”), usiedzenie w jednym miejscu przez czas trwania lekcji jest bardzo trudne. W takim przypadku sprawdzi się zorganizowanie zajęć pozalekcyjnych zgodnie z potrzebami dziecka. We wszystkich jednak przypadkach najważniejsze jest wyjście od dziecka: zastanowienie się, jakich braków może doświadczać, co sprawia mu trudności i w jaki sposób możemy mu pomóc. Źródła: "Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację" Agnieszka Stein, rok wydania 2012, wydawnictwo: Mamania Bo nie stawiamy się na miejscu jest złotemArgentum et silentium est aureum oratio to mądra sentencja, jak to w łacinie. Błędnie, niestety, przekazywana jest dziecku. Wpajanie mu, że „milczenie jest złotem” w standardowym wydaniu uczy je bierności. Równie dobrze możesz powiedzieć, że lepiej postrzegane jest bycie cicho niż zwracanie uwagi czy wypowiadanie swojego zdania. Twój święty spokój nie kanonizuje tych często biernych rodziców: ja się nie wychylam, nie wypowiadam, mnie to nie obchodzi. Źli są tamci. Kiedy dziecko patrzy na taką postawę anty wobec świata, z czasem, kiedy przekona się, że świat w niektórych kwestiach ma rację w przeciwieństwie do „rodziców anty”, od kogo się odwróci? Kogo będzie słuchać? Czasami mowa-srebro jest bardziej cenna niż grzecznyRównie dobrze możesz powiedzieć dziecku, które wstało z łóżka – połóż się spać. Przynajmniej u nas – niemożliwe. Bądź grzeczna, bo zaraz przyjdzie Didas – tak mówiono mojej siostrze. Działało do czasu. Potem Didasica i Didasiątko też nie skutkowały. Cała rodzina Didasów, kimkolwiek byli, zeszli z warty. Straszenie dziecka to nie jest wyjście, a często łączy się z naszym pojmowaniem mówienia „bądź grzeczny”. Nie wyjaśniamy dziecku, co znaczy w naszym pojęciu „bądź grzeczny”. Chętnie jednak tak mówimy, kwitując ostatecznie zachowanie dziecka: jesteś niegrzeczny. Naprawdę, więcej pożytku przyniesie dziecku i tobie powiedzenie: „nie szarp brata”, „nie maluj ściany, masz tu do tego kartkę”, „jedz widelcem, a nie rzucasz jedzeniem po ścianie”. Dziecko nie wie, że twoje „bądź grzeczny” to synonim spokojnieKojarzy mi się szczególnie z kościołem, jako miejscem. Musztrowanie dziecka w kościele to niemal norma. Poruszenie dziecka było zbyt energiczne, a przejście między ławkami często wzbudza krwiożercze spojrzenia. Milczenie jest głuche, bo nikt w kościele w czasie mszy św. nie powie głośno, że tak nie można. Wyrok już zapadł: łobuz. Łobuziak. Niegrzeczne dziecko. Ława przysięgłych bacznie przygląda się każdemu ruchowi, skinieniu. Mało w nas zrozumienia, że małemu człowiekowi trudno jest wysiedzieć godzinę bez ruchu, bez słowa, bez żadnego że dziecko przejdzie po kościele, złapie św. Józefa na nogę, popatrzy mu w oczy, świętego raczej nie złości. Nas jednak w środku coś mierzi, bo to nie tak „jak trzeba”. Bo modlić się trzeba inaczej, figurki nie można dotykać, a różańca spokojnie.– Byłaś dziś w kościele? – pytam dziewczynkę.– Yhmm – odpowiada.– O, to fajnie.– Nie. Bardzo się tam nudzę. Muszę stać i patrzeć. A ja lubię się nie robi…bo my, mądrzy i wszystkowiedzący dorośli robimy to inaczej. Ty, dziecko, robisz to źle. Nie puka się zabawką w ścianę! Nie zakłada się wiaderka na głowę! Ty, dziecko, patrz, słuchaj, naśladuj. Myślenie, wymyślanie zostaw nam, mądrzejszym. Wcześniej pisałam, że „nie ma lepszych sposobów na uczenie kreatywności niż umożliwienie dziecku próbowania różnych zastosowań. Każdy może mieć kreatywne dziecko”. Podałam nawet przepis na kreatywne dziecko: Maluszku, próbuj i rób właśnie tak, choć dla mnie to niepojęte. Może akurat coś odkryjesz. Ja zaś odkryję to razem z sięNie będziemy oglądać bajki, bo telewizor się popsuł. Nie ma zabawki, bo się popsuła. Nie ma lepszego sposobu na nauczenie dziecka najgorszej plagi społeczeństw – kłamstwa. Podajesz je po prostu w formie ukrytej. Po pewnym czasie dziecko odkryje, że „popsuty” telewizor to inna nazwa „nie oglądamy”, „popsuta” zabawka to inna nazwa „nie chce mi się z tobą bawić”. Za kilkanaście lat czeka cię:– Paliłaś!– Nie. Nasiąknęłam dymem.– Czuję wyraźnie zapach papierosa z buzi!– Bo przecież oddychałam dymem, który był stawiamy na siebie dziecku, więc ono będzie czytało samoCzytanie dziecku to zaiste piękna praktyka. Myślę jednak, że niewystarczająca. Dzieci nie czytają książek, bo nie widzą kultury czytania wokół nich. Nie widzą zamiłowania oraz samego czytania przez dorosłych. Myślisz może, że przecież czytasz książki… Zastanów się teraz, kiedy to robisz. Parzysz herbatę, wyciągasz ciepły koc. Zerkasz na zegarek, masz kilka chwil dla siebie – dziecko zasnęło. Odpoczywasz. Czytasz. Ten, który naśladuje, nie będzie mógł wziąć przykładu, bo nie widzi tego, co mógłby naśladować. Czytanie przy dziecku jest trudne. Warto jednak pokazywać mu swoje książki, opowiadać o historiach, które sami przeczytaliśmy. Dziecku trzeba pokazać, że: „Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła” (W. Szymborska).7Nie bądź jak baba – do chłopcaPrzyznam, że kiedy to słyszę, to jako babie chce mi się płakać. Bo chłopcu odmawia się wielkiego świata uczuć. Rozumiem – męskie, dzikie serca, jednak małemu chłopcu trzeba czułości, przytulenia, płaczu – bo to przede wszystkim i ryby głosu nie mająŚrodek pokoju. Ono stoi spokojnie. Z oczami pełnymi łez. Słucha o sobie słów, które bolą. Bić można także słowami. Słowa mogą boleć i małego, i dużego.– Ale ja…– Teraz ja mówię. Dzieci i ryby głosu nie mają, zapamięta. Nie powie ci o swoich marzeniach, lękach, problemach. Emocjonalnie będzie nie mają uczuć. Dzieci mają uczucia. Brak głosu krzywdzi tylko jedno stworzenie – dziecko. Jesteśmy na tyle zadufani w sobie jako ludzie, jako rodzice, że wysłuchanie słów kogoś mniejszego – statusem społecznym, wiekiem, wykształceniem – jest dla nas nie do pomyślenia. Słuchanie dziecka to hańba, bo to ono ma słuchać. Zwłaszcza kiedy zwraca nam uwagę, że może robimy coś wypłaciłeś mi się jeszcze za mlekoRodzice mają różne sposoby na uczenie wdzięczności. W plebiscycie tych najgorszych ten powyższy powinien zająć pierwsze miejsce. Pokazywanie dziecku naszego trudu, miłości i wysiłku w formie długu jest nadużyciem. Rodzi w dziecku napięcie i poczucie, że musi na wszystko zasłużyć. Na wszystko zapracować. Zapłacić. Wchodzenie w dorosłość jest dla takiego dziecka uwolnieniem się od poczucia winy za swoje życie na kredyt i kończy się małym kontaktem z rodzicami lub jego brakiem. Kocha się za darmo. Miłość za miłość i wdzięczność przyjdzie. Banał, a moich czasów„Za moich czasów” jest na końcu, bo niesie pewną nostalgię przeszłości, a zarazem jest najzabawniejsze. Niemal każdy z moich znajomych mówi, że słyszał to od rodziców. „Kiedyś to były czasy, a teraz…”. „Za moich czasów to było nie do pomyślenia”. „Ja kiedyś to musiałem…”. Gubimy się w nowych czasach i to nasza odpowiedź. Tu jednak nie jestem tak rygorystyczna. Ten słowny motyw rodzicielski często irytuje – zawłaszcza jak jest nadużywany i służy wyłącznie jako wstęp do krytyki postępowania dzieci czy nastolatków, ale także łączy pokolenia – bo może stać się zapierającą dech w piersiach opowieścią ma jednej utartej drogi wychowywania. Nie ma jednej drogi postępowania. Ważne, by na każdej z obranych dróg zastanowić się, co czuje ktoś obok. Jak nasza droga wpływa i kształtuje drogi nowych, małych jeszcze ludzi. On to robi specjalnie! Ona zrobiła mi to na złość! Na pewno chciała mnie zdenerwować! Przecież powtarzałam to już tyle razy! Czy on nie rozumie po polsku?! Ileż to razy my – rodzice i opiekunowie – przeżywamy chwile załamania, gdy wydaje się, że nasze dziecko robi nam na przekór, jest krnąbrne i niegrzeczne? Jak często zdarza się nam pomyśleć, że maluch robi zakazane rzeczy złośliwie i z premedytacją? Gdy dziecko robi coś, co nam się nie podoba, mamy tendencję do szukania przyczyn tego stanu rzeczy wyłącznie w dziecku. Naturalnym odruchem jest obwinianie go, karcenie, doszukiwanie się w jego zachowaniu złych intencji, przypisywanie mu braku zrozumienia poleceń czy złośliwości. Często (z różnych powodów – wygody, pośpiechu, braku autorefleksji) zapominamy, że sytuacja, która nas zdenerwowała, zaistniała przy udziale dwóch stron: dziecka i dorosłego. Gdy dochodzi do konfliktu każdy jego uczestnik odgrywa w nim swoją rolę i te wspólne „starania” doprowadzają do efektu pozytywnego lub wręcz przeciwnie. Ważne jest ustalenie w naszych kontaktach z dzieckiem granic i zasad. Osoba dorosła jest bowiem tą stroną interakcji, która powinna świadomie wprowadzać określone zasady zachowania. Dziecko natomiast głównie obserwuje, naśladuje i powiela wzorce demonstrowane – często nieświadomie – przez rodzica. Rodzice i granice Mama i tata mają prawo wskazywać dziecku, jakie zachowania i postawy są w rodzinie pożądane i pochwalane. Tylko w ten sposób stwarzają dla siebie i dla swojego dziecka bezpieczną, zdrową przestrzeń do interakcji, w której wszyscy członkowie rodziny czują się dobrze. Dla dziecka jest to przestrzeń, w której czuje się akceptowane (nawet gdy zrobi coś źle), kochane i wysłuchiwane. Jak stworzyć takie warunki dla siebie i najbliższych sobie osób? Jak wyznaczyć granice tak, aby moje dziecko je zrozumiało, zaakceptowało i brało czynny udział w ich wytyczaniu? Warto najpierw dla siebie samego stworzyć własna listę osobistych granic i zasad. Pomocne mogą być następujące pytania: Czego potrzebuję w relacji ze swoim dzieckiem? Co jest dla mnie ważne? Czego chciałbym uniknąć? Czego nie mam ochoty doświadczać? Czego chciałbym nauczyć swoje dziecko? Co chcę mu przekazać? W jakie wartości, sposoby reagowania, metody radzenia sobie w trudnej sytuacji chcę je wyposażyć? Czy zależy mi, żeby moje dziecko było przebojowe, odważne, impulsywne, czy raczej wolałabym, aby było spokojne, refleksyjne, rozważne? Odpowiedzi na te pytania wyznaczają moje granice – zawierają w sobie to, co jest dla mnie ważne jako rodzica i po prostu jako człowieka. Jesteś autentyczny – jesteś skuteczny Ten pierwszy krok – samookreślenia – pomaga w uświadomieniu sobie własnych potrzeb, ale też zapewnia nam autentyczność. Jeśli chcemy bowiem przekazać coś swojemu dziecku warunkiem najważniejszym jest, aby był to przekaz autentyczny, prawdziwy. Jeśli wymagam prawdomówności – mówię dziecku prawdę. Jeśli oczekuję spokojnej reakcji na frustrację – sam(a) nie krzyczę, nie przeklinam, nie rzucam przedmiotami. Jeśli wymagam posłuszeństwa – sam(a) uważnie słucham tego, o co prosi moje dziecko i działam tak, aby tę prośbę w miarę możliwości spełnić. Argumenty typu „ja mogę krzyczeć, bo jestem dorosły”, albo „tobie nie wolno, bo jesteś za mała” zazwyczaj potęgują frustrację dziecka i uczą, że to poprzez autorytarne stosowanie władzy i bezwzględną dominację ustala się jakość relacji z osobami najbliższymi. Największą gwarancją udanej i zadowalającej współpracy z własnym dzieckiem jest więc świadomość własnych potrzeb, autentyczność zachowania i demonstrowanie pożądanych wzorów postępowania. Dzieci są przecież jak gąbki – nasiąkają słowami i zachowaniami dorosłych, którzy je otaczają. Naśladowanie (modelowanie przez rodzica) dokonuje się praktycznie bez przerwy, w każdej sytuacji, niezależnie czy nam się to podoba, czy nie. Dziecko wpatrzone jest od pierwszych chwil życia w swoich rodziców i to właśnie oni są jego największymi autorytetami i wzorami do naśladowania. Trzy zasady ustalania granic Jak więc ustalić granice, które pozwolą nam zachować zdrową, bezpieczną i satysfakcjonującą relację z dzieckiem? Zasada pierwsza – jak już to zostało wcześniej powiedziane – zachowywać się tak, jak chciałbym, aby zachowywało się moje dziecko. Zasada druga – robić to świadomie, starając się analizować swoje zachowanie i oczekiwania w stosunku do dziecka, ale również być gotowym do przekształcenia wcześniej wytyczonych granic. Nie zawsze się to będzie udawało, ale to jest kolejna bardzo ważna lekcja dla dziecka – każdy ma prawo popełniać błędy, mówić przepraszam i poprawić się. Zasada trzecia – mam prawo dbać o ważne dla mnie zasady, tak jak każdy członek mojej rodziny ma prawo dbać o swoje. Dlatego wspólnych dla wszystkich granic i zasad nie da się wytyczyć bez rozmów, kompromisów i negocjacji; bez szacunku dla oczekiwań i możliwości każdego członka rodziny; bez zrozumienia i akceptacji. Kontrakt rodzinny – co to takiego Dobrą metodą ustalania granic – a jednocześnie praw i obowiązków – jest stworzenie rodzinnej listy zasad. Taki rodzinny kontrakt można stworzyć z udziałem małego, już nawet dwu- lub trzyletniego, dziecka. W tym wypadku wybieramy maksymalnie cztery najważniejsze zasady, wspólnie je omawiamy, tłumacząc je na język dziecka, tak by były dla niego zrozumiałe. W celu upewnienia się, że dziecko rozumie co mamy na myśli prosimy je, aby wytłumaczyło nam swoimi słowami każdą z zasad, a potem pokazało, co należy zrobić lub czego nie należy robić za pomocą np. ulubionej przytulanki. Następnie na kartce papieru (albo na arkuszu bristolu – wszystko zależy od naszej pomysłowości) zapisujemy zasady w sposób jasny i krótki, dużymi wyraźnymi literami i je ilustrujemy. Ilustracje pozwalają dziecku, które jeszcze nie czyta, przypomnieć sobie treść zasady. Mogą to być rysunki, wycięte obrazki, symbole, piktogramy, komiks. Pod zasadami podpisują się wszyscy członkowie rodziny (dziecko może np. odcisnąć swoją dłoń lub palec), można wykonać kilka kopii i powiesić je w ważnych miejscach w domu – na lodówce, nad łóżkiem dziecka, w łazience itp. Istotne są dwie kwestie: zasady nie powinny być „martwe”, tzn. warto odnosić się do nich i przypominać je sobie nawzajem za każdym razem, gdy ktoś zachował się niezgodnie z nimi lub gdy zapomniał o jednej z nich. Druga istotna kwestia to ta, żeby zasady obowiązywały wszystkich członków rodziny. Jeżeli będą skierowane tylko do dzieci, to będą przez nie traktowane jako coś sztucznego, narzuconego, mogą zamienić się w źródło buntu czy ciągłych konfliktów i dyskusji. Doświadczenia rodzin, które takie wspólne zasady wprowadziły, pokazują że stają się one z czasem integralną częścią przyjemnych rytuałów rodzinnych. A dzieci potrafią bardzo często i skutecznie przypominać je dorosłym, patrzeć im na ręce i domagać się ich egzekwowania – stają się strażnikami zasad, bowiem są dla nich bardzo ważne, porządkując ich doświadczenie oraz jasno i wyraźnie wskazując dobre postępowanie. Jeżeli konstruujemy zasady ze starszymi dziećmi (np. w wieku 7-11 lat) można ustalić dłuższą listę, w zależności od potrzeby. Wtedy dziecko również może brać udział w zapisywaniu, wybrać wygląd listy, formę wykonania, nakleić obrazki, zilustrować, narysować symbole. Wszystkie te zabiegi ułatwiają zapamiętywanie i zrozumienie zasad, a jednocześnie stwarzają poczucie tworzenia osobistej rzeczy, którą należy traktować poważnie. Jako przykład podam listę zasad stworzoną przez pewną rodzinę, gdy najmłodszy jej członek wkroczył w etap walki o swoje prawa i wiecznych dyskusji z rodzicami [1]. Efektem tego jest lista, która w rewelacyjny sposób pokazuje przejrzystość zasad, współpracę wszystkich członków rodziny oraz atrakcyjność formy. Ustalanie zasad z nastolatkiem Ustalanie zasad z nastolatkiem wygląda inaczej. W tym przypadku kontrakt powinien przybrać formę dyskusji, rozmów, negocjowania praw i obowiązków w rodzinie. Nastolatek potrafi już dość dokładnie wyrazić werbalnie swoje potrzeby, oczekiwania i lęki, więc warto to wykorzystać i o nie zapytać. Można oczywiście również zapisać najważniejsze zasady, jeżeli ta forma odpowiada rodzicom i dzieciom. Rodzice nastoletnich dzieci wiedzą jak zmienne mogą być nastroje ich pociech, warto więc znaleźć czas na regularną rozmowę na temat zasad i ich ewentualną taki czas jest zawsze dobrym pretekstem do zwyczajnej – ale jakże ważnej – rozmowy z dziećmi, do wysłuchania, podzielenia się ważnymi przeżyciami z ostatnich dni. Tu niech inspiracją stanie się przykład z mojej praktyki psychologa rodzinnego: rodzina, w której rodzice trzynastoletniej córki skarżyli się na to, że jest ona zbuntowana, że brak z nią kontaktu oraz że nie mają pojęcia czym ona się zajmuje w swoim wolnym czasie. Dziewczynie z kolei nie podobało się to, że rodzice dużo pracują, nie mają dla niej czasu nawet w soboty i niedzielę, za dużo czasu spędzają przed telewizorem i komputerem, przez co nie ma kiedy z nimi porozmawiać. Członkowie tej rodziny po pełnych emocji „obradach” w obecności psychologa wynegocjowali dla siebie następujące rozwiązanie: ustalili, że raz w tygodniu, w ten sam dzień i o tej samej porze (był to czwartek, godzina spotykać się będą przy kuchennym stole w celu… rozmowy. Każdy z nich w trakcie tej rozmowy miał podzielić się trzema najważniejszymi sprawami, które miały miejsce w ostatnim czasie. Po paru tygodniach okazało się, że ten pomysł to strzał w dziesiątkę, a owa zbuntowana nastolatka zdradziła mi, że jej celem jest ustalenie jeszcze jednego terminu regularnych spotkań rodzinnych. Rodzic jest największym ekspertem Powyższe propozycje są oczywiście tylko przykładami tego, jak można konstruować i modyfikować zasady oraz jak współdziałać z dzieckiem. Każdy z nas, jeżeli czuje potrzebę wprowadzenia granic, ma możliwość odnalezienia optymalnej formy, która będzie mu – i pozostałym członkom rodziny – odpowiadać najbardziej. Ważne jest to, aby niczego nie robić na siłę, pod presją z zewnątrz. Warto też pamiętać, że każda rodzina, każdy rodzic i każde dziecko są zupełnie inne. Z tego powodu żaden ekspert od wychowania nie może podać gotowej recepty na sukces wychowawczy i zadowolenie z życia rodzinnego. Oczywiście podzieli się wiedzą fachową, zapewni wsparcie merytoryczne i emocjonalne, zaproponuje nowe pomysły. Lecz to Ty, Rodzicu, najlepiej znasz swoje dziecko, a zarazem siebie samego. To Ty jesteś największym ekspertem w kwestiach swojej rodziny. Pamiętaj o tym i nie bój się wprowadzać zmian, gdy poczujesz, że przyszedł na to czas. Autor: Wiktoria Jaciubek psycholog dziecięcy i rodzinny w inspeerio centrum psychologiczno-coachingowym w Poznaniu, prowadząca (i współprowadzaca) warsztaty z cyklu PROJEKT: RODZIC, najbliższy warsztat Twoje dziecko dorasta, staje się niezależną osobą i szuka sposobu, by to wyrazić. Okres dojrzewania nastolatka to trudny czas dla rodziny. Dziecko się buntuje, jest bardziej drażliwe, ma zmienne nastroje. Ten trudny czas dojrzewania można przetrwać, trzeba tylko wiedzieć jak. Córka warczy na mnie podczas każdej rozmowy albo z krzykiem ucieka, trzaskając drzwiami. Nigdy nie sprawiała problemów, ale teraz bywa nieznośna - skarży się mama 13-letniej Emilki. To typowe objawy buntu nastolatka. Ich nasilenie zależy od temperamentu dziecka i od naszego z nim kontaktu. Co się z dzieckiem dzieje? Po prostu wchodzi w okres dojrzewania. W jego życiu następuje wiele zmian. Zmienia się wygląd - upodabnia się do dorosłego - zmienia się też jego psychika. Bunt nastolatka To okres intensywnego wzrostu i przemian w organizmie. Hormony "buzują", wpływając na zmienność nastrojów i większą drażliwość. Poza tym dorastające dziecko chciałoby mieć więcej wolności i zaufania. Chce być poważnie traktowane. Tymczasem my, rodzice, coraz więcej od niego wymagamy, stosujemy coraz więcej zakazów i obciążamy je nowymi obowiązkami. Dlatego rodzi się bunt. Będzie przybierał na sile, jeśli nie okażemy dziecku zrozumienia. Nastoletnie dziecko czuje swoją odrębność i chce ją zaznaczyć. Zaczyna od tego, co najłatwiejsze. Odmienny ubiór, fryzura na irokeza, kolczyk w nosie, tatuaż, mroczny wystrój pokoju itp. mają podkreślić jego indywidualność, zakomunikować oddzielenie się od rodziców. Wyglądem i zachowaniem nastolatek krzyczy: "Hej, staję się dorosły, mam swoje zdanie, swoje potrzeby i problemy. W moim życiu dzieje się tak wiele, trudno mi sobie z tym wszystkim poradzić...". Nie podnoś głosu. Twój krzyk to dla dziecka sygnał, że mu nie pomożesz. Najpierw wysłuchaj. Pozwól mu przedstawić swój punkt widzenia. Nie przerywaj komentarzami. Zadawaj pytania. Jeśli widzisz, że dziecko ma problem z odpowiedzią, nie nalegaj. Może za kilka minut będzie gotowe ci odpowiedzieć. Naciskając, tylko je zniechęcisz. Nie musisz się zgadzać z tym, co nastolatek mówi, ani pegać wszystkim jego prośbom i naciskom. Nie pozwól, by tobą manippował. Ale pamiętaj o argumentach. Unikaj słów: "Zabraniam ci i koniec". Rozmawiaj spokojnie. "Rozumiem cię, ale...", "Podobają mi się twoje argumenty, jednak mnie nie przekonałeś, wrócimy do tej rozmowy za rok". Jeśli czegoś dziecku zabraniasz, uzasadnij dlaczego. Przyznaj: "Martwię się o ciebie. Nie chce cię puścić na ten koncert, bo nie jestem w stanie zapobiec temu, co może cię tam spotkać". Dziecko poczuje, że się o nie troszczysz. Może zaproponuj, że je na ten koncert zawieziesz i odbierzesz. Zadziw trochę swoje dziecko, zaskocz. Potraktuj problem z humorem. Rozładuj napięcie, niech dziecko wie, że ma fajnego rodzica. Nie mów: "Ja w twoim wieku, to...", ani "Mnie było gorzej, ty masz wszystko" - to na nic. Lepiej zabierz dziecko na zakupy, pokaż, ile coś kosztuje i jak długo trzeba na to pracować. Nie wygłaszaj wykładów ani nie zwracaj się jak do malucha. Traktuj dziecko jak partnera. Tłumacz w sposób prosty, zrozumiały Rozsądne ustalanie granic To "przepoczwarzenie" się w niezależną jednostkę jest naturalnym etapem rozwoju. Jeśli rodzice to rozumieją, łatwiej będzie im i ich dziecku przejść przez ten trudny czas. Bunt zaczyna się wcześnie, ale między 10. a 18. rokiem życia dziecka rodzice mają jeszcze czas na to, by wychować je na odpowiedzialnego dorosłego człowieka. Trzeba więc tak ustalać granice wolności, by mieć możliwość je poszerzać. Jeśli w tym roku nie pozwolimy na np. samodzielny wyjazd z kolegami, możemy to zrobić za rok albo dwa. Ale wytłumaczmy dziecku, dlaczego tak postępujemy. Bywa, że rodzice młodszym dzieciom pozwalają na więcej niż starszym. 10-latka bawi się z chłopcami, ale gdy kończy 14 lat rodzice nagle zauważają, że staje się kobietą, i zabraniają jej biegania z kolegami. Myśli wtedy: "Jak to, dwa lata temu mogłam, a teraz, gdy jestem starsza, nie? Na imprezie dwa domy dalej mogłam być do godz. 22, a teraz mam wrócić o 21?". Nie wolno odbierać raz danych praw. Trzeba je dawkować! Udział ojca w wychowaniu nastolatka Zwykle to matka więcej czasu poświęca wychowaniu dzieci niż ojciec. Tymczasem nastolatek potrzebuje wsparcia obojga rodziców. Zwłaszcza w sytuacji konfliktowej, np. po kłótni z mamą, niezwykle cenny będzie głos ojca - nawet wtedy, gdy na co dzień nie jest on obecny w życiu dziecka. Tata może zabrać dziecko do kina, poprosić o pomoc przy naprawie samochodu, wysłuchać, opowiedzieć coś o sobie, pozwolić dziecku zadawać pytania, cierpliwie tłumaczyć. Niech opowie, jak widzi sytuację, i spróbuje podpowiedzieć rozwiązanie. Nastolatek poczuje, że ma dwoje rodziców, którzy interesują się jego sprawami. 1. Nie bagatelizuj i nie ośmieszaj gustu, sympatii i potrzeb nastolatka. Co z tego, że chodzi w porwanych dżinsach? Co z tego, że słucha muzyki, która ci się nie podoba? Przypomnijmy sobie, jak ty się w tym wieku ubieralłaś, jakiej muzyki słuchalłaś, jak ozdabiałaś swój pokój. 2. Unikaj bezwzględnych zakazów i nakazów. "Nie, bo nie i już". Nie dziwmy się, że dziecko nie będzie się do nich stosować. Wszystko, co robimy na siłę, rodzi bunt, także u dorosłego. 3. Nie trzymaj dziecka pod kloszem, żeby ochronić je przed złem tego świata. Nastolatek musi poznać reguły dorosłego świata. Masz mu o nich opowiedzieć i pomóc, żeby pierwsze doświadczenia w tym świecie nie stały się dla niego traumatycznym przeżyciem. 4. Odbieranie dziecku przyjemności. Stop! Trochę zrozumienia. Przecież my też ich potrzebujemy, a cóż dopiero zestresowany nastolatek. 5. Przerzucanie naszych niespełnionych marzeń i planów na dziecko. Nie wysyłaj nastolatka na kurs dla płetwonurków (jeśli tego nie lubi) dlatego, że tobie nie było to dane. Wsłuchaj się w jego potrzeby, pozwól mieć własne pasje. Szacunek i zaufanie do nastolatka Przyczyną wielu spięć są sytuacje, w których rodzice chcą totalnie kontrolować dziecko i nie ufają mu. Nie oznacza to, że należy mu na wszystko pozwalać, ale gdy dziecko chce zrobić imprezę w domu, określmy jasno warunki np. że goście będą do 21 i nie będzie alkoholu. Okażmy dziecku zaufanie. Jeśli mu nie zaufamy, nie będzie czuć się odpowiedzialne. Wychowanie nie polega na trzymaniu latorośli pod kloszem i zmuszaniu do kopiowania naszych zachowań. Egzekwujmy, by w jego pokoju było czysto, ale nie ingerujmy już w to, jak ma ustawione książki (np. w stos, a nie na półkach). Nie podobają nam się plakaty na ścianach czy muzyka, której słucha? Trudno, to jego świat, jego styl! Nastolatka należy traktować poważnie. Ale nie oznacza to, że mamy np. zrzucać na niego ciężar opieki nad młodszym rodzeństwem, ani wymagać decyzji jak od dorosłego. Dopuszczenie głosu nastolatka w sprawach rodzinnych (gdzie pojechać na wakacje, jakie meble kupić itd.) to dobry sposób na pokazanie, że się z nim liczymy. W zaufaniu jest wielka siła zobowiązująca do odpowiedzialności. Postępując mądrze, mamy szansę na stworzenie silnych, autentycznych więzi, które zaowocują w przyszłości. Jeśli nie radzisz sobie z nastolatkiem, możesz szukać pomocy: U psychologa w poradni rodzinnej. W Stowarzyszeniu OPTA, Warszawa, tel. 0-22 424 09 89,0-22 622 52 52. U psychologów w telefonach zaufania. Jeśli akurat nie zajmują się tymi problemami, skierują do odpowiedniego ośrodka na miejscu. W poradnikach dla rodziców nastolatków. Podajemy kilka propozycji: Michael J. Bradley - Tak, twój nastolatek jest szalony!, Adele Faber, Elanie Mazlish - Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały. Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały, Elizabeth Fenwick, dr Tony Smith - Dojrzewanie. Praktyczny poradnik dla nastolatków i ich rodziców. Sztuka rozmawiania z nastolatkiem - Najtrudniej dogadać się z własnym dzieckiem - narzekają rodzice nastolatków. I choć największymi błędami w tym okresie są błędy komunikacyjne, nie wolno się poddawać, tylko nieustannie podejmować dialog. Trudno jest bowiem nawiązać kontakt, gdy już się do siebie wcale nie odzywamy. Dla nastolatka ważna jest rozmowa z dorosłym, bo sam wtedy czuje się bardziej dorosły. Jeśli widzimy, że córka ma problemy z chłopakiem, rozmowa z dorosłą kobietą (matką, ciotką) jest dobrym rozwiązaniem. Trochę zwierzeń, trochę żartu w atmosferze babskiej solidarności podziała wspierająco. Nastolatka poczuje się rozumiana. Nie ma jednego uniwersalnego modelu, który da się zastosować w rozmowie z każdym nastolatkiem, ani sprawdzonych trików. Naasze dzieci są indywidualnościami. Są jednak zasady, o których warto pamiętać podczas rozmowy. Dlaczego dzieci są agresywne? Skąd się biorą tego typu zachowania? Psycholog Małgorzata Rajchert-Lewandowska temat dziecięcej agresji omawiała bardzo szeroko w audycji Michała Poklękowskiego Drogowskazy na antenie Eski Rock: Grażyna Grudzińska | Konsultacja: Piotr Mosak, psycholog

10 latek nie słucha rodziców